2013/05/15

Гарадок // 30.04.13


Gródek (białorus. Гарадок) – duża wieś (dawniej miasto) w Polsce położona w województwie podlaskim, w powiecie białostockim, w gminie Gródek. Tyle z Wikipedii.



Wybrałem się trochę w ciemno, kupiłem bilet, rozsiadłem się wygodnie w miękkim fotelu z nienaturalnie mocno odchylonym oparciem. Odpowiadało mi to, bo po minięciu tablicy z przekreślonym napisem "Grabówka" mogłem spokojnie przystąpić do konsumpcji piwa z Biedronki bez obawy, że kierowca zobaczy mnie w lusterku wstecznym. Królowy Most, później niespodziewany skręt w lewo w wyboistą drogę na Załuki. Stamtąd, drogą równie wyboistą, w kierunku Walił. Legenda o kierowcy krzyczącym 'kto z Walił ten wysiada' okazała się być nieprawdą.



Wylądowaliśmy, ale nikt nie klaskał. Szybki rzut oka na plan miasta przy Urzędzie Gminy by skierować swoje kroki na pobliski ryneczek. Sztuczne kwiaty, żywe zwierzęta, odzież wschodnia i zachodnia. Sporo ludzi - w pobliskim Lewiatanie też kolejka ale Łomżę Mocną w moich ulubionych butelkach 0,33l mają zimną i pożywną.






Zaopatrzyłem się, więc postanowiłem udać się nad pobliski zalew. Po drodze, idąc ul. Zarzeczańską, depcząc świeży polbruk mijałem drewniane pustostany poprzeplatane nieotynkowanymi willami z lat 80. wraz z doklejonymi do nich warsztatami samochodowymi. Nad zalewem pustki, więc po zjedzeniu połowy prowiantu poszedłem dalej. Ryneczek już się kończył, a ja wybrałem się na poszukiwania grodziska, które miało być gdzieś w okolicach ul. Zamkowej.



Grodziska chyba (?) nie znalazłem, ale warto było dla samej Zamkowej a zwłaszcza łączącej się z nią ulicy Błotnej. Drewniany most nad rzeką Supraśl, kocie łby i bagno na jednym z podwórek.





W drogę. Jeśli ktoś nie wie, polska wieś w kwietniu pachnie nawozem. Na szczęście węch szybko się przyzwyczaja, więc po trzydziestu minutach nie czułem już nic, nawet mijany przez traktory ciągnące przyczepy pełne gnoju.


Michałowo. Oficjalny serwis gminy mówi że tu zaczyna się Unia Europejska. Biedronka, Chorten, komisariat, kryta pływalnia, zalew i okropny Ratusz. Zjadłem pozostałe bułki, pogłaskałem bezpańskie psy i poszedłem szukać przystanku.





Autobus dopiero za dwie godziny a nogi po kilkunastu km już mają dość, więc zacząłem łapać stopa.  Jadąc do Zabłudowa Mazdą z odkręconym na maksa ogrzewaniem czas spędzałem na poceniu się wszystkimi możliwymi porami i rozmowie o sytuacji gospodarczej gminy Michałowo. W Zabłudowie marmury, ale nie miałem już sił. Wsiadłem w autobus relacji Mielnik - Białystok, zapłaciłem 5zł kierowcy by wracać wraz z pijanym panem, który powinien był wysiąść w Bielsku ale zaspał i dojechał do samego Białegostoku.





m.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz