2013/05/21

13.05.1996


Tym razem nie pojechałem sam. Towarzyszył mi J. , który zachęcony pogłoskami o najlepszym w okolicy bazarze wybrał się by kupić pomidory i ogórki do swojego balkonowego ogródka. Istotnie, nie zawiedliśmy się - on kupił kilka dorodnych sadzonek, a i mnie udało się uzupełnić domowy zielnik o bazylię i tymianek. Zresztą, sokólski ryneczek oferował znacznie więcej.





Drogą nieumiejętnego targowania nabyłem także kasetę The Cardigans w cenie 2zł. Do tej pory mam nieodparte przekonanie, że gdybym zaproponował złotówkę, słusznej postury pan handlujący dosłownie wszystkim nie stawiałby większego oporu. Listę zakupów uzupełniły baterie do aparatu i gaz pieprzowy, który J. kupił, by sprezentować go swojej dziewczynie. Jeszcze tylko chleb z piekarni w Jaświłach i można było iść na śniadanie.


Posiliwszy się kanapkami z metką tatarską wyruszyliśmy w dalszą drogę w kierunku centrum. Udało nam się trafić na jeszcze jeden, mniejszy bazarek, gdzie panie proponowały nam jajka "od kurek zielononóżek", ale tym razem sobie darowaliśmy. Centrum składało się z całkiem sporego skweru otoczonego kamieniczkami oraz monumentalnego Ratusza z równie wielkim placem zapełnionym wszelkiej maści Volkswagenami i Audi. Zatrzymaliśmy się na krótki odpoczynek pod kinem "Sokół" (niestety nieczynne, remont) i udaliśmy się dalej, w kierunku Zalewu.



Spacer po Sokółce przypominał mi momentami podróż w czasie, do połowy lat 90. Sklepy z odzieżą używaną i osiedlowe spożywczaki sprawiały wrażenie jakby czas na tych uliczkach oddalonych od centrum płynął wolniej, a dochodząc skrzyżowaniu ulic Wyszyńskiego i Kolejowej cofaliśmy się już do wspomnianego w tytule 1996 roku. Szkoda tylko, że dywany nie były już takie tureckie.




Dworzec kolejowy przywitał nas brudnymi tynkami i przepięknym hyde parkiem na murach poczekalni. Element świeżości stanowiły jedynie odarte zupełnie z romantyzmu nowe szynobusy które zastąpiły jakiś czas temu moje ukochane "kible" z plastikowymi fotelami.



Idąc w dół ulicą Kryńską dotarliśmy do zalewu. Obok plaży znajduje się wypożyczalnia sprzętu pływackiego i niewielki budynek, podobno hotelik. Przy nieczynnej wieży podzieliliśmy się drugim śniadaniem z łabędziami i w trosce o więdnące pomidory J. udaliśmy się w drogę powrotną.



To, co urzekło mnie w Sokółce, to te wspomniane poczucie podróży w czasie, z wypłowiałymi w słońcu szyldami, urokiem przyblokowych ogródków i sklepami z mydłem i powidłem. I wciąż, mimo że nowe stara się wedrzeć siłą, to czułem się tam, z pob(r)udzoną trzema piwami percepcją, jak w 1996, kiedy zawitałem tam po raz ostatni. Dlatego też chciałbym zadedykować temu miastu pewien numer, pewnej popularnej wtedy kapeli, z płyty, ktora ukazała się dokładnie siedemnaście lat wcześniej.





m.

6 komentarzy:

  1. Było trzeba na dworcu wsiadać w pksa i cisnąć do Krynek ;)
    Tam jest jeszcze ciekawiej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam i proszę o kontakt mailowy :)

    szwrzesniewski@isokolka.eu

    OdpowiedzUsuń
  3. 27 year old Help Desk Operator Minni Brosh, hailing from Windsor enjoys watching movies like Catch .44 and Vehicle restoration. Took a trip to Rock Drawings in Valcamonica and drives a Oldsmobile F-88. moje zrodla

    OdpowiedzUsuń
  4. 54 year old Business Systems Development Analyst Inez Franzonetti, hailing from Haliburton enjoys watching movies like Catch .44 and Lockpicking. Took a trip to Historic Centre of Sighisoara and drives a Gurney Eagle Mk1. przeskocz tutaj

    OdpowiedzUsuń